Kilka dni temu opublikowałam na zawodowym profilu cytat M.B. Rosenberga, o tym jak proste jest wychowanie: „10 minut z dziećmi, 50 minut empatii dla mnie.” W ciągu kilku dni post miał 16 239 odbiorców i 35 udostępnień.
Jak post na profilu liczącym ok. 800 osób, to uważam nieźle. W toku odświeżania tego cytatu z osobami, które spotkały Marshalla, twórcę Porozumienia bez Przemocy, bezpośrednio na warsztatach, wyszło, że mógł on mówić nawet o większej proporcji: 2 minuty z dziećmi, 2 godziny empatii.
Mogę tylko podejrzewać, czemu ten post osiągnął taką popularność. Rodzice, opiekunowie, nauczyciele – my naprawdę potrzebujemy dużo empatii. I nie dlatego, że dzieci w naszych czasach są takie niegrzeczne, rozkapryszone czy wymagające. Nie. Potrzebujemy empatii dlatego, że nasz cel jest gdzie indziej niż cel rodziców z innych epok. Dzieci były dość podobne, pewnie kilka innych cech w jedną czy w drugą stronę. Ale z gruntu były bardzo podobne do naszych.
Zmieniły się jednak cele rodzicielskie. Zależy nam na szacunku, dialogu, harmonii. Chcemy traktować dziecko jak człowieka od pierwszych dni, a nie dopiero gdy osiągnie pełnoletność. Podziękowania między innymi dla Korczaka. I pewnie dla tysiąca innych czułych i życzliwych dorosłych, którym zależało, aby dziecko jak dorosły był szczęśliwy i wierzył w siebie.
A to wymaga wysiłku i cierpliwość. I dlatego nam potrzebna empatii. Tyyyyle empatii.
Po II Konferencji Empatii w Katowicach dostałam list od jednej ze słuchaczek mojej rozmowy z prowadzącą panel. Podziękowała mi za słowa o łagodności dla siebie. Było to dla niej w jakiś sposób nowe.
Do tego zaprasza nas empatia: przez łagodność dotrzeć do naszych głębokich motywacji by skuteczniej działać.
Jaka proporcja czas z dzieckiem – empatia dla siebie przydałaby się Tobie? Zachęcam do wpisania specjalnie dedykowanego na to czasu do Twojego kalendarza. Czy to jesteś rodzicem, nauczycielem przedszkolnym czy szkolnym.
Autorka: Magdalena Sendor