Na nowo przeglądam książkę Marie Miyashiro „The Empathy factor” (w polskim wydaniu „Trzeci wymiar”). Opisuje w niej taką postać organizacji, w której jest miejsce na empatię dla siebie i innych, a także na efektywność, mimo a raczej dzięki tym umiejętnościom. Narzędzie do tych jakości widzi w Porozumieniu bez Przemocy i stworzonym przez nią modelowi.
Lubię ten fragment, w którym Miyashiro twierdzi, że potrzebujemy „rasy buntowników”, którzy zapoczątkują ów nowy wymiar kontaktu w naszym środowisku pracy i staną się wzorcem do naśladowania”. W organizacje włączam też szkoły. Takich inicjatyw w środowisku edukacyjnym jest na szczęście już kilka, jak na przykład Wiosna Edukacji.
Aby dopuścić empatię do organizacji (firm, szkół, jak i rodzin), trzeba nam najpierw uporać się między innymi to z tradycyjnym zarządzaniem przez wstyd, poczucie winy, strach czy wybuchy złości*. Antidotum na nie są odpowiednio: docenienie siebie, akceptowanie siebie, dbanie o siebie oraz docenianie tego, co już działa i co mamy. I gdybyśmy jako szefowi, nauczyciele, rodzice uczyli się tych umiejętności w pierwszej kolejności? Wyobrażam sobie, iż ktoś powie: powstanie z tego stado egoistów. A jednak badania nad mózgiem pokazują coś innego (patrz na przykład publikacje D.Siegel lub R.Hanson): im więcej empatii (łagodności, troski, zrozumienia, wobec siebie) tym więcej możemy dać tego samego innym.
*Rozróżniam produktywną siłę złości, jako „pełnoprawne” i ważne uczucie mówiące nam o granicach od niszczącego i przekraczającego właśnie te granice sposobu jej wyrażania.